Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/pod-mleko.walbrzych.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server865654/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 17
stanie. - W jednej ręce trzymał kajdanki. - Błagam, niech pan posłucha. Ona jest w niebezpieczeństwie. W poważnym niebezpieczeństwie. Caitlyn Bandeaux. To wdowa po zamordowanym Joshu Bandeaux. - Wiem, kim ona jest. Proszę się odwrócić. - Niech mi pan wierzy! Nie ma czasu do stracenia! - Rób, co mówię! - rozkazał policjant, a gdy Adamowi przyszło do głowy, że mógłby wyrwać mu pistolet, ostrzegł: - Nawet o tym nie myśl. - Ale musimy jej pomóc. Musimy. Chodzi o jej życie! Gliniarz zawahał się przez moment i rzucił Adamowi jeszcze groźniejsze spojrzenie. Pewnie słyszał to tysiące razy. Więc usłyszy jeszcze parę. - Błagam, szybko! Zanim będzie za późno. Muszę wejść do środka... - Nie ma mowy. - Ale... - Dość tego! Odwrócić się! Adam nie miał zamiaru się poddać. - Proszę zadzwonić do detektywa Reeda z policji w Savannah. Wydział zabójstw. Proszę mu powiedzieć, że Caitlyn cierpi na rozdwojenie osobowości, że jest Kelly Montgomery. - Co za bzdury - warknął policjant. - Dość tego pyskowania. - Nie! Jestem jej psychologiem. Ona tutaj jest. Proszę spojrzeć, to jej samochód, niech pan sprawdzi. Gliniarz spojrzał na białego lexusa i znów nieznacznie się zawahał. - Nie mamy czasu! Proszę zadzwonić do Reeda. Natychmiast! - Najpierw proszę położyć ręce na masce. - A potem zadzwoni pan do niego. - Potem się zastanowię. - Cholera! - Adam chciał przywalić skurwielowi w mordę, ale wiedział, że to tylko pogorszy sytuację. Odwrócił się z ociąganiem, zrobił, co mu kazano, i dał sobie skuć ręce. - Proszę, niech pan zadzwoni! - Najpierw odstawię cię do pudła. - Nie ma czasu... - Właź, kurwa, do środka! - Gliniarz otworzył drzwi, położył dłoń na głowie Adama i niemal siłą wepchnął go do radiowozu, na siedzenie pachnące dość podejrzanie. Moczem? Tak, moczem i detergentem. Udało mu się usiąść tak, by móc coś widzieć przez okno. Gliniarz zatrzasnął drzwi i rozmawiał z kimś przez komórkę. Czas uciekał. Mijały cenne minuty, może decydujące o życiu Caitlyn... O Boże, co robić? Że też dał się zamknąć w tym samochodzie. - Hej! - Zaczął kopać w szybę. - Musimy tam wejść! Ona tam jest! - Zamknij się! - warknął gliniarz, ale wyciągnął pistolet. Wyglądało na to, że zamierza wejść do domu. Sam. O Boże, tępy dupek nie wie, co go czeka. Adam kopał jak oszalały. Przed oczami stanęła mu twarz Caitlyn - twarz Kelly. Wyobraził sobie jej zakrwawioną twarz, blade usta, szklane, martwe oczy patrzące w sufit. Nie! Nie! Nie! Walił butami w szybę, aż usłyszał syreny. Przez tylną szybę zobaczył dwa wozy policyjne. Odsiecz? Wrogowie? Nie był pewien. Samochody zatrzymały się z piskiem opon.

Montoya słuchał uważnie, nie okazując zainteresowania. Gdy drzwi do kuchni otworzyły

O, nie. Przerażona do granic obłędu O1ivia krzyczała i szarpała za pręty, ale jej dłonie
Zbliżał się.
Dobry Boże, ależ jest przewidywalny.
Wiesz, jaka była.
pokład pierwszego samolotu lecącego na wschód. Z drugiej strony, jego służbisty ton
Wlała resztkę drinka z shakera do szklanki i wypiła łyk w drodze do łazienki. Stając w
opisywała jego bohaterskie zatrzymania nowoorleańskich seryjnych morderców.
– Na posterunku.
– Podsumujmy: przyjechałeś do Kalifornii z powodu stempla pocztowego i zdjęć.
Melinda Jaskiel poprosiła o sześć tygodni – połowa tego czasu już minęła. Nie mógł
Puszek.
laboratorium, Ralph Lee, specjalizuje się w fotografii.
zaczerpnąć tchu, a potem noc uśmierzyła jej ból.
– Nienawidzę cię. – Traciła panowanie nad sobą.

temu w Hollywood działała też Phyllis Terrapin. Wyjechała do Tucson, wyszła za mąż i już

– Chciałem się dowiedzieć, czy rejestrujecie połączenia przychodzące do pokoju.
Jego serce przestało bić.
Nie. Wymyśl coś pewniejszego. O1ivio, możesz liczyć tylko na siebie.

– Ale ty o tym wiesz, prawda? – naciskał Bentz. Lśniące usta wydęły się zalotnie.

– Cześć.
zasady, musisz ich przestrzegać.
Widziała swoją skórę, jak marszczy się w ogniu, czuła, jak płomienie chciwie pożerają

na kolację?

niczego nie dostrzegła. Wracała wzrokiem do wiosła. Gdyby udało jej się jakoś go dosięgnąć,
– Daleko do Parker Center? – pyta, zapinając pas bezpieczeństwa. Siadam za kierownicą.
bagaż.